Thursday 21 July 2016

Jagniatko niewinne z wolnowara

Jak juz pisalam wczesniej - gotowac dlugo i skomplikowanie nie lubie. Ale co tu robic kiedy glodni mezczyzni domagaja sie strawy sytnej i smacznej? Zabieganym Paniom proponuje na obiad
dla rodziny jagniecine z wolnowara. Uwaga: jagniecine mozecie zastapic wszelkim innym miesem - dziczyzna, wolowina, nawet i wieprzowina ma tu swoje miejsce. A zatem wyciagamy wolnowary
i...

Skladniki:

okolo 700g jagnieciny ( wole jak najchudsza), pokrojone w kostke
duza cebula , posiekana
por - pokrojony w plasterki
ze dwie marchewki, albo i wiecej, jak ktos chce - pokrojone w plasterki
z pol kilo ziemniakow, obranych i pokrojonych w gruba kostke
ja dolozylam tez patata, obranego i pokrojonego w kostke

Bulion:

Wymieszac lyche sosu sojowego, 1 lyche ekstraktu z drozdzy ( angielski marmite sie klania), chlusnac solidnie octu z czerwonego wina i doprawic aceto balsamico. Do tego szczypte chilli,
sol i pieprz. ja dodaje tez bulionu jagniecego i tak z 300-500 ml tej zalewy przygotowuje.

Przygotowanie:

Mieso obsmazyc krotko na patelni.

A potem burtalnie i po prostu wrzucamy wsio jak leci do wolnowara, zalewamy i bulionem i niech sie gotuje. My w tym czasie idziemy sobie do kosmetyczki, na spacer, na ploty, kawe i wszelkie inne przyjemnosci. Mozemy takze isc spac.

Przed podaniem posypujemy natka z pietruszki.

Nie maja Panie wolnowara? Nie trzeba sie martwic, ino rozgrzac piekarnik do 150 stopni, dodac nieco wiecej wody do bulionu i w naczyniu zaroodpornym katowac danie w piekarniku
w temperaturze 150 stopni przez jakies 3-4 godziny.

Piekarnik sie zepsul?

Wrzucamy wszystko jak leci do gara o grubym dnie i na malym ogniu gotujemy, znowu przez jakies 3-4 godziny, podlewajac woda w razie potrzeby. Jeszcze tak nie bylo, zeby jakos nie bylo!!!

Najlepiej smakuje wyjadane po mesku i bezceremonialnie z michy, zagryzane  dobrym chlebem lub bardziej wysublimowanie - buleczka, ciabattta, czy czym tam kto chce. Dorosli maja tu pretekst,
aby popic  czerwonym winem, piwem lub innym alkoholem. Ale rownie swietnie smakuje herbatka lub nawet i kompocik.

'Jacuniowylalpompocikwies?' - kto zna ten cytat? :) Jedna z moich ulubionych wakacyjnych ksiazek:)

Friday 15 July 2016

Coscie zrobili z Europa

Nocny dyzur. W przerwie  zagladam  do internetu - i wlosy mi deba staja na glowie. Sceny z przedsionka piekla, a moze nawet i zza bramy. Tak, mowie o Nicei.

Pytam sie  politykow: tegoscie dla nas chcieli? Tak maja teraz wygladac wszelkie swieta narodowe, festiwale, wszelkie zebrania ludzi? To ma byc ta nowa Europa?

Pytam sie Pani Merkel, Pana Sorosa, Pana Tuska, Pana Hollande'a - to byl Wasz cel? Wyzynac nas, abysmy zrobili miejsce dla holoty, ktora nienawidzi nas, naszego swiata, naszych obyczajow? ( O dziedzictwie nie wspominajac, bo wszak sama rewolucja francuska zrobila z  chrzescijanska Francja to, co teraz z Republika robia islamscy imigranci - moze to chichot historii?)

Pytam - czy tak ma wygladac przyszlosc naszych dzieci? Rozjezdzanych ciezarowkami - a za niedlugi czas, jak tak dalej pojdzie, zapewne czolgami tez? Mordowanych  gromadnie, bez pardonu - za to, ze sa europejczykami i chrzescijanami? To ma byc ta nowa, wielokulturowa Europa? Tego chcecie?

W zamachach w Nicei zginelo ( jak dotad policzono) 10 dzieci! DZIECI!!! Co one byly winne? Co winne byly chrzescijanskie dzieci w Syrii ( o ktorych nikt nic nie mowi - temat niechwytliwy?)

Jaka bedzie nasza odpowiedz? Znowu zaczniemy wypisywac hasztagi, podswietlac budynki na kolory kalifatu francuskiego, zmieniac zdjecia profilowe na FB? Tylko na taka odpowiedz nam pozwolono? Pani Merkel, co Pani teraz zrobi? Pogrozi ISIS paluszkiem? Niedobry islamik, niedobry, poprawic mi sie, ale juz?

Czuje bezsilnosc i gniew. a jednoczesnie, chyba powoli do mnie dociera. ze jestesmy zamknieci w pulapce. Mozna uciec, ale dokad? Na Antarktyde?

To sa dni odplaty - za zniszczone katedry, za odwrocenei sie od naszych Tradycji. Nie chcieliscie swego, bedziecie mieli nowe - islamskie zycie. Happy?

Wednesday 13 July 2016

Staple diet

Staple diet - czyli jedzenie zupelnie podstawowe - bez wielkich wyczynow, dania codzienne, proste a sycace. Taka jest kuchnia w naszym domu.

Jedna z milych Czytelniczek zwrocila sie do mnie z sugestia, abym zamieszczala takze i przepisy na moje dania. Nie wie, w co sie pakuje chyba:) Receptury chetnie bede zamieszczac, ale winna jestem pare slow ostrzezenia: to jest kuchnia brytyjska - sila rzeczy. na temat owej  kraza legendy, z reguly czarne. Horrory owe sa tworzone glownie przez tych, ktorzy brytyjskiego, prawdziwie domowego jedzenia nie znaja. To, co jest serwowane jako posilki do podgrzania w mikorfalowce, nie jest niestety podobne do niczego - i faktycznie - zetkniecie sie z daniem, ktore wyglada i pachnie , jakby ktos juz je raz zjadl i wydalil - do dalszej konsumpcji nie zacheca. Ale - badzmy szczerzy - polskie dania do szybkiego odgrzania tez moga wzbudzic odruchy wiadome - a wszak polskie jedzenie jest pyszne!!!

Druga rzecz - nie wiem, jak Wy, ale ja nie jestem fanatycznka  dlugiego, wysublimowanego gotowania i spedzania wiekszosci czasu przy garach. Moje dania w ogromnej wiekszosci sa badz szybkie w przyrzadzeniu, badz gotuja sie same ( i wtedy mi nie przeszkadza, ze potrawa pyrkocze osiem godzin:) Z tego wynika takoz i sprzet, ktorego uzywam w kuchni - wiele dan albo gotuje sie w wolnowarze ( polecam zapracowanym Paniom - nastawiamy danie rano, wychodzimy do pracy, na zakupy, na ploty, do parku z dziecmi - badz robimy cokolwiek innego, a obiadek nam pieknie gotuje sie sam ), albo na malym ogniu. W stosunkowo czestym uzyciu jest tez patelnia i piekarnik:) Ale wolnowar rzadzi!!!

W gotowaniu proporcje i ilosci sa dla mnie czysto orientacyjne, wiec prosze sie nie przejmowac, ze skladniki podaje niejako na oko - liczy sie efekt, a tu nie apteka!!!

Dzisiaj dla Milych Pan i Panow oraz ich pociech - danie proste, a smaczne, dosc czeste w naszym domu -

KURCZAK DUSZONY W PIWIE GUINNESS

Skladniki:

1 nieduzy kurczak, podzielony na mniej wiecej osiem kawalkow

cebula pokrojona w plasterki ( nie musi byc to krojenie bardzo precyzyjne)

2-3 zabki czosnku, ugniecione ( polecam do tego malutki mozdzierzyk - ladnie uwalnia soki, albo uzyjmy zgniatarki)

papryczka chilii swieza - ilosc do smaku, jesli maja jesc dzieci. Ja dla swoich celow uzywam ilosci mikroskopijnej - moze z niecale 1/2cm takiej papryczki, a i tak danie jest dosc ostre!

3-4 cale gozdziki

1 lisc laurowy

ok 300 ml piwa Guinness ( musi byc to ciemne, ale gorzkawe piwo.  jesli ktos ma nastawienie patriotyczne, moze zastosowac jakies polskie ciemne  w typie stout) - reszte puszki lub butelki Tata moze wypic, albo nawet i Mama - dobre ponoc na wzrost atrybutow i produkcje mleka :)

ocet z czerwonego wina - kilka chlusniec, tak 80 ml, nie wiecej - chyba, ze lubicie bardzo kwasne!!!

2-3 lyzki stolowe sosu sojowego ( opcjonalnie)

sol i pieprz do smaku.

Procedura;

Kurczaka wrzucamy brutalnie do wolnowara ( albo garnka z porzadnym, grubym dnem) wraz z cebula, chilli, gozdzikami i listkiem laurowym. Jesli zas chcemy byc bardzo wyrafinowani, mozemy przed owym wrzutem obsmazyc go lekko na patelni  - do delikatnego zezlocenia - nie jest to jednakowoz dzialanie konieczne.
Zalewamy piwem i octem, solimy, sypiemy pieprzu, ile chcemy i mieszamy. Nakrywamy i  - jesli mamy czas - dobrze jest na kilka godzin pozostawic w tej marynacie. Mozna nawet i przez noc.
Po owym marynowaniu mieszamy wszystko w wolnowarze i gotujemy przez kilka godzin.
Jesli uzywamy garnka - wpierw doprowadzamy do wrzenia, gotujemy przez 10 minut, a potem na malutkim ogniu gotujemy przez jakies 2 godziny, okazjonalnie mieszajac i uzupelniajac wode, w razie potrzeby.
Dobrze smakuje podany z ryzem, kasza ( jaka kto lubi) i wyborem sezonowych warzyw - to juz pozostawiam Waszej inwencji.

Smacznego!

Bachorello

Bachory, bachory wszedzie !!! Patologia z 500+ wylala sie na ulice, wlocza sie te rodziny z uczepionymi gronkami wrzeszczacych, zasmarkanych i w zaden sposob niekontrolowalnych bachorow. Tatusiowie z piwnymi brzuszyskami, matki w tandetnym makijazu chwieja sie na szpilkach. Taki obraz mozna wywnioskowac z polskiej prasy w sezonie ogorkow grillowanych. Taki obraz ma tez moja kuzynka, uwazajaca, ze powyzej trojki dzieci to ma tylko patologia. I nic nie przekona jej, ze wszakze jest inaczej. Bylam sobie rok temu na wakacjach - i ja jestem do zdechu nudna - uwielbiam jezdzic na lato do mojej ukochanej W. Zagladamy wtedy na znany plac zabaw przy ulicy O. - ja sobie biore ksiazke, lub jakies odpowiednio oglupiajace czasopismo ( zaleznie od tego, czy mam nastroj na  rozwoj intelektualny, czy moze chce sobie wyprasowac zakretny mozgowe). Siedzimy sobie z kuzynka, Na plac przychodzi ojciec z piatka dzieci. Bawia sie, jak to dzieci, ojciec pilnuje. Dwa dni pozniej z taz kuzynka zabieramy Syniatko moje na wystawe klockow - i znow widzimy owego ojca z dziecmi, jak stoi w kolejce, kupuje bilety dla calej swej gromadki i ida ogladac. Uwaga! Bylo to w czasach, kiedy o 500+ nikomu sie jeszcze nie snilo, Ojciec dzieciom nie wygladal bogato, ale  bez slowa protestu wydal dosc znaczna sume na bilety. Tekst kuzynki: ' To musi byc jakas patologia, bo ma tyle dzieci i ma kurtke brudna!'. Argument, ze patologia by wolala pewnie wino Patique obalic, a nie brac dzieci na wystawe i placic za to kupe forsy - nie trafial jakos do kuzynki. Kurtke facet mial moze i przybrudzona, ale dzieci mial zadbane i szczesliwe. Tak to juz jest, ze w oczach co poniektorych rodzina wielodzietna zawsze bedzie patologia, niezaleznie od okolicznosci. I  pretensje, ze te dziecioroby maja tyle bachorow, bo na 500+ poluja...litosci, Od kiedy, Mili Panstwo, dziala 500+? Ile czasu zajmuje urodzenie takiej ilosci dzieci, aby pieniadze przyslugiwaly? Prosze mnie skontaktowac z matka, ktora jest wielodzietna, bo wiedziala , ze 500+ dostanie - zapytam sie ja o wyniki najnowszego losowania w Euromillions, bo wszak ma dar jasnowidzenia...

Rodziny wielodzietne mnie nie irytuja - lubie patrzec na rdzicow z gromadka pociech. Za to niewspolmiernie irytuja mnie dzieci niewychowane i postawa mamusiek, ktore im na wszystko przyzwalaja - bo wszak to dziecko tylko jest! I mu wolno!!! Zeby nie bylo - zdarza sie to zarowno u matek zarowno jedynakow, jak i wielodzietnych. Jest tez inna forma zachowania - jestem matka, a to maly dzidzius, a ja musze nim isc do; kina, restauracji, na koncert - i poniewaz to sliczny bobasek, to zmienie mu zafajdana pieluche na siedzeniu autobusu, w pociagu, w restauracji przy stoliku - tyle kup widzialam w zyciu, nie brzydzi mnie to!!! A wrzaski maluszka w najciekawszym momencie przedstawienia teatralnego, toc to istna muzyka dla uszu jest!!! I kto twierdzilby inaczej, to faszysta i wrog dzieci!!!

Bachorello... jakos udalo mi sie wychowac synka, ktory wie, ze w restauracji nie wrzeszczy, nie rzuca jedzeniem i nie biega wsrod stolikow. Ktory wie, jak zachowac sie w kosciele, jak w samolocie, a jak na placu zabaw.  Czy jestem matka idealna? Nie, jestem jak najbardziej nieidealna, wyluzowana moze az zanadto, ale... wiem, gdzie sa granice. Pamietajcie o granicach, o wielodzietna i jednodzietna patologio!

Ten post to luzne przemyslenia, inspirowane wypowiedziami celebrytow, i nie tylko:)

Tuesday 12 July 2016

Ogorki sezonowe

Jak wiedza to i najstarsi gorale, lato rozleniwia. Jest to stan rzeczy niejako naturalny - upalne dni i wakacje sprzyjaja wyluzowaniu i wyciszeniu, nasze umysly sa bardziej zrelaksowane, nastawione przyjazniej do otaczajacego swiata...Wroc! Co ja pisze? U nas nad dachami wisza ciezkie, burzowe chmury. Co i rusz cos lyska i pogrzmiewa ( mowi sie pogrzmiewa, czy pogrzmiwa???). PMSy i inne podobne sie nasilaja i daja o sobie znac. Ow neimily stan ducha i umyslu wystapil  chyba u  Pani Agaty M, ktora wybrala sie na wypoczynek do Wladyslawowa i wyrazila swoja niechec do bliznich, ktorzy tlumnie do owej miejscowosci zjechali celem rodzinnego wypoczynku. Bo owi nie dosc, ze dotarli nad morze tlumnie, to jeszcze dostali od rzadu, jako dziecioroby, 500+ i wydaja - a to na piwo, a to na frytki, lub ryby smazone na patelni z tluszczem przedwczorajszym - tego zas zapachu delikatne nozdrza Pani Agaty zniesc nie moga, bo woli ona wysublimowane wonie Givenchy. W dodatku kobiety obarczone dzieciarnia sa, meczyzni zas maja obwisle brzuszyska...Pani Agata nie moze sie skupic na jodze na plazy przy tak strasznych widokach. Mam dla owej damy dobra rade: kochana Pani Agato! Jesli chce sie ciszy nad morzem , to nalezy sie wybrac na Malediwy, a nie do Wladka w srodku sezonu. Howgh!
PMS udzielil sie takoz uczestniczce pewnego zamknietego forum, ktora wpierw na blogu swym publicznym oplotkowala innych forowiczow ( podajac ich nicki - strach, co by bylo, gdyby zaczela walic po nazwiskach !). Nastapilo karne wyrzucenie owej z owego forum, na co  'pokrzywdzona' zapowiada krwawa zemste przez dalsze oplotkowywanie i wyciaganie brudow.  Mysle, ze gdyby Mrozek to napisal, to i tak nie zdolalby wymyslec bardziej idiotycznej sytuacji - a zarazem bardziej szczeniackiego zachowania. Ja rozumiem, gdyby autorami zadymy byly osoby dziewiecioletnie ( bo podobnej wagi konflikty czasem Dziecie mi relacjonuje) - ale dorosle osoby... Kiedys czytalam, ze w zakladach karnych dla kobiet zaobserwowano pewne zjawisko - zegary biologiczne osadzonych synchronizowaly sie i kobiety miesiaczkowaly w zblizonym terminie ( w swej wiekszosci, nie wszystkie:) ) PMSy tez wobec tego mialy w podobnym czasie.  I tak sie zastanawiam, czy aby nie dotyczy to tez spolecznosci internetowych? Zbiorowy PMS na forum... To je ono! W sam raz na lato!

Thursday 16 June 2016

Trolley rage - czyli goraczka zakupow

Zapewne niektorzy z Was znaja pojecie 'Road rage'. Jesli nie - to przyblizam - jest to 'furia kierowcow', do ktorej danego osobnika doprowadzaja inni uzytkownicy drogi ( niezaleznie, czy slusznie, czy tez zupelnie bezpodstawnie). Ja z kolei cierpie na 'trolley rage'. A coz to takiego? Jako kobieta zorganizowana, kazdego tygodnia, zwykle w czwartek lub piatek, udaje sie z lista zakupow dokonac zaopatrzenia rodziny na nadchodzacy tydzien. Chodze z wozkiem, wymykajacym sie zwykle spod mojej kontroli, po alejkach supermarketu, odhaczam kolejne pozycje i...pomstuje niechrzescijansko na bliznich. Bo pracownicy ustawili  palete posrodku alejki blokujac przejazd. Albo tez osoba na  jezdziku inwalidzkim ustawila sie wpoprzek, zupelnie tarasujac ruch ( a wszak nie wypada niepelnosprawnych ochrzaniac, prawda?) A to spotkali sie posrodku sklepu znajomi i musza teraz i natychmiast obgadac najwazniejsze sprawy, nie baczac na to, ze nie da sie ich wyminac. Do tego dochodza jeszcze zdziecinnali staruszkowe przy kasach, wrzeszczace dzieci, rownie halasliwe nastolatki ( Hola! A nie powinniscie byc w szkolce?). Jak juz dokonam wreszcie zakupow, ustawiam sie w kolejce do kasy. I zawsze, ale to zawsze trafiam tak, ze przede mna jest osoba stwarzajaca jakies problemy. Bo albo im sie  akurat na tasmie mleko rozlalo, a to nie moga sie zdecydowac, czy jednak nie zrezygnowac z jakiegos produktu, a to  zapomnieli pina, a to milion innych problemow. Nie lubie zakupow. Nigdy nie polubie. No, to sobie ulalam. Dziekuje za uwage.

Tuesday 14 June 2016

Pilka w grze.

Przyznaje - nie jestem fanka pilki noznej. Wole rugby. Dziecie tez woli. I Mezczyzna  takoz.  Dlatego Euro jakos tak przeplywa obok nas - nie na tyle jednakowoz, aby zupelnie  zniknac z naszego zycia. Przeciez trzeba kibicowac naszym. I tutaj Dziecie ma dylemat - kogo by tu poprzec.  Naturalnie, w ramach meczu Polska-Niemcy wybor bedzie jasny. Bialo - Czerwoni !!! Ale juz przy poprzednim meczu Polska -Irlandia Dziecie przezylo rozterke - bo kibicujemy Polakom, rzecz jasna. Ale - ulubiony youtuber jest Irlandczykiem:D I co tu bylo robic, Szacowna Redakcjo? Kobieta wziela sprawy w swoje rece i zarzadzila - kibicujemy Polsce, albo nie bedzie kolacji. Podzialalo!

PS Pewien Pan Profesor, ponoc Polak, uznal, ze bardzo by chcial, aby polska druzyna przegrala z kretesem wszystkie mecze...jednak za pewne rzeczy i twierdzenia powinno sie odbierac obywatelstwo.

Pogawedka

Niedawno w sieci trafilam na komentarz o tym, jak malo rozmawiamy. Nie chodzilo tu o rozmowy w rodzinie, czy ze znajomymi - ale o male,  byc moze nieistotne, rozmowy z obcymi.  Zaczelam sie zastanawiac nad tym, jak bardzo zanika w nas sztuka niezobowiazujacej konwersacji. Niezobowiazujacej, bo w wiekszosci przypadkow o sprawach mialkich.  Mysle, ze to wielka szkoda, ze nie potrafimy juz zamienic paru slow z nieznajomymi. takimi spotkanymi w poczekalni, w kolejce do kasy, w poczekalni. Kazdy z nas wtyka nos w telefon, tablet lub ksiazke, ignorujemy ludzi wokol siebie. W ten sposob stajemy sie zbiorowiskiem wyalienowanych jednostek. W UK, gdzie obecnie mieszkam, nadal istnieje zwyczaj tzw 'small talk'. Ot w kolejce do kasy, czy nawet na spacerze, Anglicy lubia zamienic kilka slow - a to o tym, ze deszcz pada, a to o kwiatkach, a to o ptaszkach... tematy niekontrowersyjne, w zasadzie nieistotne  ale wiecie, co? Swiat staje sie chociaz na chwile przyjemniejszy.  Wraz z zanikiem zwyczaju pogawedki, zanika tez umiejestnosc konwersacji rodzinnej, ba - nawet wspolnego spedzania czasu, czy tez zjedzenia posilku. Na palcach jednej reki policzyc mozna rodziny, w ktorych zasiada sie wspolnie do stolu chocby raz dziennie. Zwykle kazdy je o innej porze, w pospiechu i byle jak, przed komputerem lub telewizorem. Ja w pewnym momencie tez sie zlapalam na tym, ze tak zaczyna wygladac nasze zycie rodzinne. I powiedzialam - dosc! Nakrylam stol w kuchni serweta, zaczelam gotowac obiady - miast gotowcow. Poczatki byly trudne, bo o czym tutaj rozmawiac? 'Synu, co w szkole?.' 'Jak bylo w pracy?'. Ale pomalu rozsmakowujemy sie w tych wspolnych chwilach - bez pospiechu, bez zdenerwowania. Gawedzmy i ucztujmy - swiat nie staje sie moze przez to o wiele lepszy, ale chociaz troche na nim przyjemniej!

Wednesday 1 June 2016

Cos o mnie. I o blogu tez.




Kazdy jeden pierwszy wpis jest goopi. Bo taki musi byc. A zatem, primo: nie mam polskich literek i miec takowych nie bede, jakom , ze zagraniczna. A na dodatek lamer komputerowy. Obrazkow na razie takoz niet, ale obiecuje, ze sie naucze.

A tiepier – o czymze bedzie owa pisanina moja? O wszystkim – o zyciu – moim i bliznich mych. O swiecie otaczajacym. O tym, co mnie wkurza niemmilosiernie. I o tym, co mnie cieszy tez czasami – chociaz ja chyba raczej z tych marudzacych.

Zatem kimzez jestem? Kobieta, jako, ze o wlasnych silach urodzilam dziecie plci meskiej. Szacownym ojcem tegoz dzieciecia jest pewien Szkot – ktory nie wiem, jak ze mna wytrzymuje. Ba, ja sama nie wiem, jak ja ze soba wytrzymuje, ale to insza inszosc. Jest wiec nas trojka – Mezczyzna, Dziecie i Kobieta. Jest rowniez kot (czarny, bosmy nieprzesadni), pies (mysliwski) i papuga. Cala nasza gromadka mieszka w domku na przedmiesciach w N. w kraju oznaczanym jako UK.

Co lubimy? 

Dziecie lubi gry komputerowe, niestety. Odgraza sie, iz zostanie youtuberem, jak juz zakonczy edukacje (o, naiwny!).

Mezczyzna – lubi motocykle, wedkowanie i polowanie, muzyke klasyczna i filmy Quentina Tarantino.

Kobieta – lubi ksiazki – w szerokim zakresie  ( od literatury faktu, po fantasy),  dobra muzyke i dobre kino. Definicja dobrego kina moze zawierac sie w bardzo szerokim zakresie – bo jednego dnia ta sama osobniczka bedzie przezywac uniesienia przy ‘Tytusie Andronikusie’, aby zaraz dnia nastepnego z zadowoleniem obejrzec plaska komedyjke obyczajowa. Mozna wiec zalozyc, ze Kobieta za dobre kino uwaza to, co jej w danej chwili akurat odpowiada. Brak szacunku dla krytykow wszelakich i tego, co ponoc  tzw. czlowiek kulturalny i na czasie powinien – Kobiecie powiewa jak czerwony sztandar na pochodzie pierwszomajowym. Hipsterka wszelkiego rodzaju nie znajdzie wiec u niej zrozumienia.

Male ostrzezenie: Kobieta jest stanowczo moherem, wiec wszelkie komentarze antykatolickie beda stanowczo usuwane, a przy recydywie – komentator bedzie poproszony o opuszczenie bloga, jako ze Autorka porywcza jest i sklonna do wielkiego gniewu.


A teraz, mily Gosciu, rosiadz sie wygodnie i jedziemy.